Assasssin’s Creed: Unity to gra studia Ubisoft, która dostępna jest na PlayStation 4, Xbox One oraz komputerach klasy PC. Producent zapowiadał wielki debiut na konsolach nowej generacji, ale gra nie sprostała zadaniu do końca.

Firma Ubisoft zdecydowała się wprowadzić swoją markę na konsole nowej generacji z przytupem. Wcześniej udostępniono na PlayStation 4 oraz Xbox One pozycję Assassin’s Creed IV: Black Flag, ale prawdziwe uderzenie i rewolucja miały dopiero nadejść. Nowy bohater, zupełnie nowy okres historyczny, odświeżony wątek fabularny. Oczywiście zupełnie nowy, bardziej wydajny silnik graficzny AnvilNext, który na konsolach nowej generacji jest w stanie wyczyniać cuda. Francuski producent chciał wynieść swoją markę na zupełnie nowy poziom, jednocześnie odmieniając wizerunek serii. Udało się, tyle tylko, że odmieniono wizerunek serii…na gorsze.
Autorzy gry przy okazji Assassin’s Creed III oraz Assassin’s Creed IV: Black Flag zawiesili sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Ameryka w okresie wojny secesyjnej była twórczym, ambitnym i ciekawym tłem do wydarzeń z trzeciej odsłony serii. Projektanci mogli wprowadzić zróżnicowane i interesujące otoczenie, a gracze eksplorować je i zwiedzać z przyjemnością. Oczywiście gra miała swoje mankamenty, podobnie jak nowatorski Black Flag, który wprowadził chociażby żeglugę morską i bitwy. Unity na tym polu jest niezwykle ubogie, wprowadzając tylko i wyłącznie graficzny rozmach i nowoczesność.

Assassin’s Creed: Unity cofa się charakterystyką do początków serii, gdzie głównie zwiedzaliśmy sporych rozmiarów miasta. Francuzi zdecydowali się oprzeć najnowszą odsłonę serii o Paryż z czasów Rewolucji Francuskiej. Producent ponoć odtworzył to środowisko w skali 1:1 i jest to z pewnością największa, najładniejsza, najbardziej rozbudowana i zawierająca najwięcej elementów lokacja w historii serii. W Unity próżno jednak szukać otwartych przestrzeni łączących kolejne, mniejsze lokacje. Paryż jest dość monotonny, zamyka gracza w betonowym przepychu budynków, ale wykonanych niezwykle starannie.
Trzeba oddać twórcom zaangażowanie w proces produkcji gry. Paryż z końca XVIII wieku jest bardzo rozbudowany, bogaty w drogie pałace, komnaty, zamki, kaplice, czy katedry. Przeplatane są one oczywiście brudnymi, wąskimi uliczkami, sakralnymi budowlami, rynkami, targowiskami oraz regionem nadrzecznym. Przy pierwszym kontakcie z grą całkiem pozytywnie to wygląda, gracz czuje się jak niewielki trybik w ogromnej maszynie żyjącej swoim życiem. Sporą część czasu gry zabiera nam samo oglądanie Paryża, napawanie się jego przepiękną panoramą z najwyższych budynków, tak za dnia, jak i po zmroku. Co więcej, zwłaszcza przez wzgląd na świetnie przygotowane projekty lokacji, budynków, oraz wybitnie przygotowane oświetlenie, nie można oderwać oka od cyfrowej stolicy Francji. Silnik graficzny AnvilNext daje radę i pokazuje graczom, na co stać konsole Xbox One oraz PlayStation 4.

Nie sposób nie wspomnieć o wirtualnym środowisku gry – tłumach ludzi zamieszkujących Paryż. Przemieszczając się po mieście stołecznym Francji napotkamy na tysiące przechodniów, reagujących na nasze poczynania, żyjących własnym życiem i wypełniających obowiązki dnia codziennego. Robi to wrażenie, bowiem wprowadzono niezwykle wybitną jakość tego efektu, niespotykaną nigdzie wcześniej. Szkoda tylko, że nie opracowano tego elementy w pełni – na zabójstwo tłum zareaguje ucieczką, ale już na nasze akrobacje po dachach, czy nawet straganach, nikt nie zwróci uwagi. Mała niekonsekwencja, która załamuje obraz gry, umniejsza immersję. Rewolucja Francuska wiąże się również z wybranymi zachowaniami oraz charakterystyką, którą wprowadzono również do zabawy z Unity. Na ulicach możemy zaobserwować wielkie tłumy podpalające stragany, szubienice, masowe zgromadzenia, publiczne egzekucje oraz jednostkowe przypadki wymierzania sprawiedliwości na szlachcie. Wykonano to bardzo pozytywnie i nadaje to odpowiedniej tonacji grze.
Ubisoft zdecydowali się wprowadzić zupełnie nowego bohatera, świeżego, bardziej przyjaznego i bliższego graczowi. Tak przynajmniej mi się wydaje, bo Arno Dorian jest typowym, rozpieszczonym luzakiem, któremu w pewnym momencie zawalił się świat. Trochę standardowo, bowiem młody awanturnik, w pewnym momencie odkrywa w sobie asasyna, prowadzony jest przez starszego mentora, a zakochany w kimś z drugiej strony konfliktu. Nic odkrywczego, ale w ostatecznym rozrachunku dobrze poprowadzone i przygotowane na rzecz scenariusza, który oferuje kilka twistów. Scenariusz zyskuje głównie za sprawą poruszania wątków historycznych – Rewolucji Francuskiej. Tutaj rozmach jest nieco mniejszy, niż chociażby w Assassin’s Creed III, ale takie smaczki jak walka u boku Napoleona mogą się podobać. Co więcej, swoje trzy grosze dokładają również zadania poboczne, głównie śledztwa, które wprowadzają do historii nieco zamieszania.

Żeby była jasność – schemat rozgrywki pozostaje taki sam, ale wprowadzono nieznaczne usprawnienia. Całość ponownie koncentruje się na eksplorowaniu otoczenia, przemykaniu po dachach budynków, skradaniu się oraz dosyć charakterystycznej walce. Finalnie w serii pojawiła się opcja przylegania do powierzchni oraz skradania się. Lepiej późno niż wcale, bo przecież seria chce, aby traktować ją jako pełnokrwistą skradankę. Całość gry na tym zyskuje, bowiem twórcy wprowadzili o wiele większą orientację na misje ”po chichu”, gdzie Arno nie powinien dać się wykryć. Bohater powinien pozostać w ukryciu również dlatego, że sami przeciwnicy są w Unity o wiele bardziej wymagający, zawzięci i niebezpieczni. Walczyć z nimi możemy przy użyciu wielu przedmiotów, głównie szpad, mieczy, broni drzewcowej, ale również muszkietu czy pistoletów. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie w Assassin’s Creed: Unity.
W najnowszej odsłonie serii wprowadzono ponadto zmiany do sterowania samym protagonistą. Za poruszanie się po lokacjach odpowiadają dwa przyciski w trakcie swobodnego ruchu – jeden pozwala nam skakać (wspinać się), drugi schodzić z budynków. Atrakcyjne rozwiązanie i bardzo pomocne podczas zabawy. Ten drugi element jest bardzo efektywny, bowiem pozwala nam na bezstresowe schodzenie z wysokich kondygnacji budynków w sposób kontrolowany, aż dziw bierze, że Ubisoft dopiero teraz wpadło na taki pomysł. W Paryżu budynki są bardzo wysokie, wpływa to oczywiście na możliwości skradania się i zaskakiwana przeciwników. Swobodne poruszanie się po nich daje nam sporą przewagę, głównie za sprawą tego, że łatwiej jest zniknąć w gąszczu zabudowań szukającym nas przeciwnikom. Gwardziści będą nas szukać stosunkowo długo, ale nie dysponują takimi umiejętnościami jak Arno, dlatego też kręcić się będą w miejscu jego ostatniego pobytu (poświata znana ze Splinter Cell). Oczywiście na naszą korzyść przemawia również nasz wyostrzony zmysł percepcji, dzięki któremu przez krótką chwilę możemy przeskanować otoczenie w poszukiwaniu wrogów.

Oczywiście należy podkreślić, że rozmiary miasta, mnogość budowli oraz możliwość wchodzenia do ich wnętrza wpływa na rozwój sytuacji na ekranie. Ten ostatni element zwłaszcza potęguje ilość dostępnych opcji podczas misji. Dróg do celu jest zawsze kilka i to tylko od naszej wyobraźni zależy, w jaki sposób ukończymy daną misję. Albo zaskoczymy kogoś od frontu, albo przemkniemy wewnątrz otwartych budynków pełnych ludzi, inni mogą pokusić się o wspinanie się na najwyższe kondygnacje i atak z zaskoczenia. Najczęściej musimy kogoś gonić, odnaleźć, przesłuchać, zabić, okraść, porozmawiać z kimś. Standardowo, ale zawsze udajemy się do konkretnie opisanych osobistości, do których życiorysu oraz zdjęcia mamy dostęp z poziomu interfejsu. Kolekcjonowanie wszystkich bohaterów oraz miejscówek w formie wpisów w dzienniczku może przynosić wiele satysfakcji.
Ubisoft akcentowało tryb kooperacji podczas kampanii marketingowej Assassin’s Creed: Unity. Faktycznie, jest to element bardzo pozytywnie przygotowany i wydłużający życie tej gry. Opracowano tryb dla czterech osób. Oczywiście do naszego miasta możemy zaprosić również innego asasyna, który wesprze nas w boju. Co więcej, gracze mogą połączyć się w specjalne kluby, dzięki czeku otrzymają dostęp do dodatkowych wyzwań oraz osiągnięć. Misje jakie wykonamy wspólnie z innymi graczami są ogólnodostępne, ale jest ich nie wiele. Wspólna zabawa polega na ścisłej kooperacji – bo ktoś musi odciągnąć strażników, aby ktoś mógł się gdzieś zakraść, zaatakować kogoś z zaskoczenia. Podczas zabawy w czwórkę trzeba jedna mieć się na baczności – działania bez koordynacji powodują chaos, bo przecież ktoś może spróbować rozegrać misję ”po swojemu” i zepsuć cały misternie obmyślany plan. Tradycyjna kooperacja jest pozytywna, tyle i aż tyle.

Podsumowując, Assassin’s Creed: Unity to całkiem przyzwoity debiut nowej odsłony serii na konsolach nowej generacji. Jednakowoż trzeba podkreślić, iż producent rozminął się z obietnicami, wprowadzić sporo utrudnień i błędów (bugów/glitchy), jak również nie udało mu się posunąć serii do przodu. Technologicznie (grafika) to bardzo dobry tytuł, rozgrywka, jak i sama opowieść pozostawia wiele do życzenia. Nazbyt dużo naobiecywano, a udostępniono standardowe Assassin’s Creed, jakie znamy od dawna.