Legenda Silent Hill, czyli czego boimy się w grach wideo?

Gry wideo dzielą się na wiele gatunków takich jak gry akcji, przygodowe, wyścigowe czy survival horrory. Ten ostatni gatunek jest mi szczególnie bliski i gry tego typu darzę szczególnym sentymentem. Piszę sentymentem, bowiem gatunek ten w dzisiejszych czasach ”umarł”, przynajmniej dla mnie.

Dlaczego tak sądzę? Głównie dlatego, że przestałem się ich obawiać, przestały mnie one straszyć i zatraciły swoją niesamowitą głębię oraz mrok, jakim imponowały mi przed laty. Tekstem tym chciałbym powrócić wiele lat wstecz, kiedy to moim zdaniem formował się gatunek survival horrorów, taki jaki dziś znamy, a na rynku debiutowały najważniejsze gry tego typu. I najstraszniejsze, co warto podkreślić.

[efsthumbnail sdsd src=”https://serwis.projektkonsola.pl/wp-content/uploads/2015/09/silent-hill-2_banner12-57632-full.jpeg”]

W roku 1999 na rynku pojawił się odkrywczy i niezwykle oryginalny Silent Hill. Tytuł autorstwa firmy Konami zachwycił wszystkich swoimi pomysłami, rozgrywką, genialną historią oraz potężnym klimatem. Był to okres panowania pierwszego PlayStation i szczytu formy konkurencyjnej marki Resident Evil. Na ”szaraku” doszło zatem do starcia dwóch, później jednogłośnie okrzykniętych kultowymi, gier wideo z Japonii. Resident Evil oraz Silent Hill, gier poniekąd definiujących gatunek survival horror.

Pamiętam jakby to było dziś, godziny zarywane przed ekranem telewizora przy genialnym Resident Evil 2 oraz niemniej smakowitym Resident Evil 3: Nemesis. Młody człowiek, gracz, zaczynał uczyć się pewnych schematów rozgrywki, oszczędzać amunicję, zdrowie bohaterów i przebijać się przez kolejne zastępy zombies. Aż tu ktoś w firmie Konami, szanowanej, bo przecież odpowiedzialnej za wspaniałe Metal Gear Solid, wpadł na pomysł stworzenia gry Silent Hill. Pomysł stworzenia gry, która rzeczywiście potrafi przestraszyć.

[efsthumbnail sdsd src=”https://serwis.projektkonsola.pl/wp-content/uploads/2015/09/silent-hill-downpour.jpg”]

Przykład gry Silent Hill w tytule tekstu oraz samym tekście to tylko wabik na graczy. Kultowa seria dziś jest cieniem samego siebie, ale wyznaczyła nowy standard, które nikt jakość powielić nie potrafi (z małymi wyjątkami – patrz SOMA). Dziś twórcy survival horrorów starają się nam zaproponować ”farbowane” horrory, które w istocie są grami akcji z elementami gore. W grach takich jak Resident Evil 5, Resident Evil 6, The Evil Within, czy nawet Dead Space więcej jest akcji i pokazywania grozy, aniżeli realnego strachu i niepewności. Gry z tego gatunku, idąc z postępem technologii, zaczęły być bardziej realistyczne i wyraziste. Twórcy zaczęli pokazywać coraz więcej z otoczenia, bawić się konwencją, projektować rozległe i wspaniale wyglądające lokacje. Tym samym zaludniając te lokacje wrogami, krwiożerczymi bestiami, które…no właśnie, mnie osobiście nie są w stanie przestraszyć.

Już w przypadku Resident Evil 4, choć przyznam, że to gra kultowa, nie przestraszyłem się ani razu. No może czasem efekty typowego ”bu!” mnie zaskoczył, ale mogę potwierdzić, że podczas rozgrywki nie odczuwałem strachu. W starym Silent Hill nawet dziś jestem przerażony, gdy eksploruję tę wirtualną miejscówkę. Dlaczego się boje? W horrorze takim jak Silent Hill boję się tego, czego nie widzę, a tylko słyszą, bądź też spodziewam się. W pierwszych trzech grach z tej serii zastosowane świetny patent mgły, która ograniczała naszą widoczność. Poruszając się w cisz nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Dobijał mnie dźwięk szalejącego radyjka, które informowało mnie o wrogich istotach. Potworach, które gdzieś w tej mgle, bądź ciemności czekają na mnie. Tego właśnie się bałem. Dosłownie tego, czego nie byłem w stanie zobaczyć.

[efsthumbnail sdsd src=”https://serwis.projektkonsola.pl/wp-content/uploads/2015/09/silent-hill-2.jpg”]

Horror powinien przestraszyć gracza ”od środka”, mianowicie wpłynąć, wręcz wgryźć się w jego psychikę i uruchomić najbardziej wrażliwe zmysły. Dlatego też dzisiaj sztuczki twórców pokazujących mi obślizgłe potwory czy ”fotorealistyczne” sylwetki zombie kwituję uśmiechem. Nie straszy mnie to, boję się tego, czego kiedyś. Idąc za przykładem Silent Hill boję się obskurnej atmosfery oraz psychodelicznej muzyki przygrywającej w tle. Boję się ciemności, słabego zasięgu mojej wirtualnej latarki, obawiam się o to, że zabraknie mi amunicji, jak również o to, iż nie będę wstanie dobiec do miejsca odpoczynku (save room, gdzie się podziałeś?).

W grach wideo boimy się, zakładam że wszyscy, niepewnej i zmieniającej się atmosfery. Chodzi mi tutaj o skoki napięcia i utrzymywanie gracza w niepewności. Dziś grafika poszła bardzo mocno do przodu względem gier z PSXa. Możemy swobodnie kontrolować kamerę, jak w The Evil Within czy Dead Space, ale czy to pomaga budować napięcie? Moim zdaniem absolutnie nie, bowiem na sztywno zawieszona kamera, której ujecie jest w stanie pokazać tylko pewną część lokacji, a resztę okryć mrokiem i niepewnością ”robi” lepszą robotę, aniżeli dzisiejsze ujęcia. Przestraszymy się jednej maszkary, której nie jesteśmy w stanie dostrzec bardziej niż dziesięciu zombies, których mamy w zasięgu wzroku. Niegdyś statyczne kamery i renderowane tła były ”wymuszane” przez ograniczenia sprzętowe, ale o dziwo działały na umysły graczy o wiele bardziej, od tych w pełni trójwymiarowych ujęć dnia dzisiejszego.

[efsthumbnail sdsd src=”https://serwis.projektkonsola.pl/wp-content/uploads/2015/09/silent_hill_3_wallpaper.jpg”]

Mam wielką nadzieję, że jeszcze kiedyś przyjdzie mi się bać, jak w okresie ogrywania pierwszych trzech odsłon Silent Hill czy też trylogii Resident Evil. Dziś jest kilka mniejszych tytułów, godnych polecenia, jak chociażby SOMA czy też Outlast. To nie są tak kultowe marki, jak te od Konami czy Capcomu, ale całkiem nieźle spisują się, jako wirtualne straszaki. Mam nadzieję, że Silent Hill kiedyś powróci do swojej najlepszej formy, choć to nie będzie proste. Capcom daje radę wydając odświeżone gry Resident Evil HD czy Resident Evil 0 Remaster o Resident Evil 2 Remake nawet nie wspominam.

Na koniec warto rzucić dziesięć najciekawszych gier, które przez lata straszyły i robiły wrażenia na graczach i całej branży. Lista jest subiektywna, jest moim osobistym TOP10 survival horrorów, które zapadły mi w pamięć. Możecie się z nią nie zgadzać, a jeżeli tylko jakąś grę przegapiłem, to przypomnijcie mi!

  1. Silent Hill
  2. Resident Evil 2
  3. Silent Hill 3
  4. Fatal Frame 2: Crimson Butterfly
  5. Alien: Isolation
  6. Condemned: Criminal Origins
  7. FEAR
  8. Outlast
  9. Siren: Blood Curse
  10. Dying Light
[efsflexvideo type=”youtube” url=”https://www.youtube.com/watch?v=YWkHlOcbcj8″ allowfullscreen=”yes” widescreen=”yes” width=”640″ height=”480″/]

[interaction id=”55eff1d28f1e968801e3bf7f”]

Written By
More from Patryk

Gamescom 2014 – najnowszy zwiastun FIFA 15 koncentruje się na grze bramkarzy

Firma Electronic Arts udostępniła najnowszy zwiastun gry FIFA 15. Tym razem autorzy...
Read More